"...Dzielmy się Dobrym Słowem" na 25.12.2008 r. Boże Narodzenie

W prostocie znaków

                Dwa światy od zawsze oddzielone – Boski i ludzki – zderzyły się w Chrystusie. Zderzenie to nie prowadzi do wybuchu, lecz do uścisku – tak duński filozof, Søren Kierkegaard, komentuje tajemnicę Wcielenia. Cytatu tego użył w swoich komentarzach do słowa Bożego Gianfranco Ravasi, wybitny biblista.

                Uścisk, który następuje w tajemnicy Wcielenia, jest tak bardzo ludzki i napełniony Bogiem. To, co ludzkie, zostaje napełnione Bożym tchnieniem. Bóg w nowy sposób pokazuje piękno człowieka.


                Tajemnica Wcielenia jest także dla nas swoistym testem na Adwent. Dlaczego? – Bo  przeżywanie Bożego Narodzenia to sprawdzian naszych adwentowych otwartości i oczekiwań.

                Dziś w Liturgii Słowa staje przed nami bardzo prosty znak, blednący w obliczu wszystkich spektakularnych znaków, fleszy, fonobłysków, sztucznych ogni i wybuchów, które niejednokrotnie pobrzmiewają w okresie świątecznym. Bóg decyduje się na uścisk, na czułość objawioną w znaku danym pasterzom.

                W Ewangelii głoszonej przez Kościół podczas Mszy o północy słyszymy wyraźnie, że pasterze otrzymują polecenie od aniołów: Znajdziecie Niemowlę, owinięte w pieluszki i leżące w żłobie.

                Ta prostota znaków, w jakich Bóg przychodzi do człowieka, jest wymagająca, nie ma w sobie nic z narzucania się, ale nie jest banalna. Staje się konkretna, rzeczywista i mocna w swoim przekazie miłości. Bóg zaskakuje czułością małych rączek Dziecka, do którego lgną zarówno starsi, jak i młodsi. Małe dziecko ma w swoich dłoniach tajemniczą moc miłości, uścisku i czułości.

                Sposób, jaki Bóg wybiera, od którego rozpoczyna swoją konkretną, widzialną przygodę miłości z człowiekiem, wbrew pozorom, wymaga niezwykłej prostoty. Dlatego dzisiaj w Liturgii Słowa z Eucharystii odprawianej w ciągu dnia pobrzmiewa motyw prostoty znaków i poszukiwań.

                Przyjrzyjmy się kilku, które mogą nam pomóc wzbudzić refleksję i zbliżyć się do Pana. Pierwsza jest prawda o tym, że Chrystus rodzący się z Betlejem nie tyle chce, abyśmy okazywali Mu czułość, ile zbliżali się do Niego i poznawali Jego tajemnicę. Mamy rozpoznawać miłość Boga, który postanawia przyjąć ludzkie ciało, doświadczać tego, co każdy człowiek, by móc być rozpoznanym w prostocie codzienności. Chrystus nie tyle czeka na jakieś nadzwyczajne okazje raz czy dwa razy w roku, ile na każdy dzień, w którym jest obecny na wieki.

                Świat w Boże Narodzenie nosi w sobie nowość obecności Boga. Ta nowość nieustannie wymaga odkrywania. Nie tyle chodzi o okazanie czułości Bogu, ile o zbliżenie się do Niego i odnalezienie czasu na refleksję, by zgłębiać tajemnicę.

Boże Narodzenie nigdy nie jest takie samo. Tajemnica przeżywania świąt Bożego Narodzenia staje się nudna dla wszystkich, którzy zamknęli ją w ramach czasu bądź tradycji. Zawsze natomiast jest wyzwaniem dla osób coraz bardziej tęskniących za pełnią bliskości, jaką jest zbawienie wieczne.

Dlatego dziś pierwszy ze znaków zachęca nas do zgłębiania tajemnicy, do klęknięcia w pokorze i oddania pokłonu Bogu. Chrystus w niezwykle czuły sposób pragnie uścisnąć tych, którzy przez wiarę zbliżają się do Niego.

Przychodzi do swojej własności. Słowo przyjmuje ludzkie ciało. Słowo odwieczne przychodzi do swojej własności. Ci, którzy je przyjmują, otrzymują w darze moc bycia, stawania się nieustannie dzieckiem Boga. Tym, którzy wierzą w Jego obecność, daje siłę, aby nieustannie rodzili się każdego dnia z Boga w swoich myślach, pragnieniach, w sposobie reagowania na ludzi, na świat i na siebie.

Słowo staje się Ciałem i zamieszkuje między nami – przypomina ewangelista Jan. Nie ma szans wymówienia się od obecności Boga, bo ta obecność na każdym kroku, w różny sposób, próbuje do nas dotrzeć.

Druga prawda mówi, że Bóg nie potrzebuje nadzwyczajnych miejsc. Przychodzi do nas nie dlatego, że jest przygotowane dla Niego miejsce, ale dlatego, że go nie ma. Żłób dla zwierząt, wykuty w skale, staje się wystarczającym miejscem, żeby objawił się nieogarnięty i wszechmocny Bóg. Na taką pokorę może się zdobyć tylko ktoś wielki. W tej pokorze objawia się ogromna wielkość.

Bóg w swoim uniżeniu i przyjściu do człowieka staje jako Ten, który wychodzi z inicjatywą, poszukuje, objawia się. Każdy, kto w mrokach, uciskach, zmierza ku odnalezieniu sensu swojego życia, staje w obliczu Objawienia. Sam sobie Boga wymyślić nie może. W ciemnościach, a szczególnie w chwilach zwątpień i kryzysów, oczekiwanie na Boga i szukanie Go staje się miejscem spotkania z Nim, jako wychodzącym naprzeciw człowiekowi. Człowiek o własnych siłach dochodzi do pewnego punktu i pozostaje mu tylko – ale jednocześnie aż – oczekiwanie.

Narodziny w ciemności są dla nas sygnałem, że nie da się zaplanować przyjścia Boga. Niezmiernie ważna jest postawa oczekiwania.

Bóg pokorny, w pieluszkach, rusza, aby odzyskać serce człowieka, rusza, aby zdobyć je miłością. Sposób, jaki wybiera, oraz styl życia, jaki przyjmuje, będzie charakteryzował Jego prostotę w miłości – od pieluszek, poprzez szkarłatny płaszcz, aż do kompletnego obdarcia Go z szat na drodze krzyżowej i złożenia w grobie. Miłość to wszystko przetrzyma, wszystko przeżyje i objawi się z jeszcze większą siłą w zmartwychwstaniu.

Motyw poszukiwania towarzyszy nam, gdy zgłębiamy postawę pasterzy. Przypomnijmy, że pasterze to ludzie, którzy ze względu na zajmowane miejsce w społeczeństwie i wykonywaną pracę, byli wykluczeni z oficjalnego życia religijnego, uważani za nieczystych, odrzuceni.

Oto pasterze, ci odrzuceni w narodzie uciskanym i traktowanym w grach politycznych jak pionek, stają się pierwszymi, którym Bóg przez anioła zwiastuje wielką radość.

Niewiele trzeba – niewielkiej otwartości – żeby Bóg mógł się objawić. Tym, co sprawia, że Bóg się objawia i daje rozpoznać, jest wiara w Jego słowo. Przypomnijmy, że w Ewangelii Łukasza zwiastowanie pasterzom jest trzecie po zwiastowaniu Zachariaszowi i Maryi. Zwiastowanie następuje przez konkretne słowo: Dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz Pan. Dziś, to biblijna nieustanna troska i obecność Boga, objawiająca się każdego dnia.

Ziemia ujrzała swego Zbawiciela. Bóg staje jako Ten, który rozpoczyna królowanie. Prorok Izajasz mówi: Twój Bóg zaczął królować.

Prostota i ujmująca otwartość, jaką Bóg objawia w swoim narodzonym Synu, zaprasza nas dziś do wdzięczności za tajemnicę Wcielenia, uścisku w ramionach Bożego Dziecka objawiającego pokój, który przychodzi do zamkniętych w ciemnościach, aby przemówić do ich serc.

Jeden z włoskich poetów, Caproni, napisał wiersz: Człowiek sam, zamknięty w swoim pokoju, ze wszystkimi swoimi racjami, wszystkimi błędami, sam w pustym pokoju, żeby mówić do umarłych.

Temu człowiekowi, zamkniętemu z jego mądrościami, doświadczeniami i zranieniami, objawia się dziś Bóg – bardzo prosto i jednocześnie niezwykle wymagająco. Wymaga od niego otwartości na tę prostotę, z którą się do niego zwraca.

Gianfranco Ravasi tak podsumowuje tajemnicę Wcielenia w jednym ze swoich komentarzy: Boże Narodzenie chce przypominać, że możliwa jest odmiana, przybycie niespodziewanego Gościa, i właśnie dlatego, jest Dobrą Nowiną, jest Ewangelią. Chrześcijanin nigdy nie powinien się poddawać, lecz czuwać w oczekiwaniu. Powinien być zaskoczeniem dla innych przez nieoczekiwany gest miłości, rozweselające słowa, pocieszające odwiedziny, przez uwagę poświęcaną tym, których życie jest ponure i monotonne. Chrześcijanin patrzy na świat inteligentnie, owszem, lecz także z prostotą gołębicy – potrafi wyczuć ukryte dobro. Potrafi także zachować poezję życia i natury. Bóg bowiem, w tkaninie godzin i dni, zawsze przygotowuje coś nowego – zaskoczenie – swój bożonarodzeniowy dar.

Drogie siostry i drodzy bracia, ukryte dobro jest również w osobach, o których niewykluczone, że często myślimy w kategoriach naszych zranionych relacji, odrzuceń czy rozczarowań życiem. Ukryte dobro tkwi szczególnie w osobach będących blisko nas – ktokolwiek to jest, jakkolwiek wygląda, chciałby, abyś ty, droga siostro i drogi bracie, był także dla niego Bożym Narodzeniem.

Chrystus, nieprzyjęty, jednak się rodzi. Zachęca i daje moc, abyśmy i my mogli, przyjąwszy Jego słowo, objawić się jako człowiek dla drugiego człowieka. Boży człowiek, ciepły miłością pochodzącą od samego Ojca, to człowiek, który jest dla innych Bożym uściskiem.

Pozdrawiam w Panu – ks. Leszek Starczewski.